13 lutego 2013

Rozdział 2

Harry

Nasz usta dzieliły milimetry gdy nagle…..
- Mhmm…nie przeszkadzajcie sobie… - z nikąd pojawił się średniego wzrostu brunet. Uśmiechnął się cwaniacko do Emily, a ona odskoczyła ode mnie jak oparzona.
- Liam? Co ty tu robisz? – zapytała lekko jeszcze skołowana. Po chwili zastanowienia podeszła jednak do chłopka, i go przytuliłam. Kto to był? Jakiś kolejny amant? Nie nadążam już za tą dziewczyną.
- Harry, poznaj to mój kuzyn, Liam. Liam….poznaj Harrego – dziewczyna przedstawiła nas.
- Harry….? – zapytał chłopak oczekując prawdopodobnie dowiedzenia się kim jestem.
- Styles. – odpowiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.
- Nie tego oczekiwałem…raczej Harry mój chłopak, albo Harry mój ukochany…. – dodał brunet mówiąc piszczącym głosem, naśladując swoja kuzynkę. Dziewczyna spojrzała na mnie z taką mina, że aż sam się przestraszyłem.
- Harry przyjaciel – starałem odwrócić wszystko w żart, i chyba mi się udało bo chłopak zaśmiał się po czym zwrócił do nas.
- Dobra, jak chcecie. Pójdę już, a wy….kontynuujcie. Wszystkiego Najlepszego, Em – Liam pocałował dziewczynę w policzek i machając mi na pożegnanie, odszedł.
- Słuchaj, Emily jeśli chodzi o ten….- chciałem jej wytłumaczyć incydent z przed chwili.
- Nie ma o czym gadać, przecież nic się nie stało – dodała i uśmiechnęła się ukazując swoje białe ząbki. – Ale powinnam już wracać do gości…idziesz? – zapytała i wyciągnęłam rękę w moją stronę. Złapałem jej dłoń i razem skierowaliśmy się w stronę posiadłości.  Już przy wejściu dało się słyszeć donośne krzyki, bardzo dobrze rozpoznałem ten głos. Chociaż, „rozmawiałem”, z jego właścicielem tylko raz. Przy szatani stał, Aron, i krzyczał na mojego przyjaciela Zayna. Ma pecha bo trafił, na faceta z którym się nie powinno zadzierać.
- Jesteś głuchy czy głupi?!  Powiedziałem, że masz mi dać mój płaszcz! – blondyn zaczął wymachiwać rękami.
- A ja powiedziałem, że nie wiem który to płaszcz! Nie jestem jakimś komputerem, żeby to zapamiętać! Chcesz płaszcz, to idź po niego sam! – odpowiedział mu mój przyjaciel, o dziwo ze spokojem.
- Masz się do mnie odnosić z szacunkiem! Jesteś tylko służącym! – dodał po chwili milczenia Aron i z wściekłością wszedł do szatni aby po chwili wyjść  stamtąd z płaszczem przewieszonym przez ramię.  Był tak zdenerwowany, że nie zwrócił na nas uwagi kiedy wychodził, i gdyby nie to że się do niego odezwałem, nie zauważyłby nas.
- Mam nadzieję, że udał się Panu wieczór – powiedziałem i ukłoniłem się z kpiną.
- To jeszcze nie koniec, spotkamy się w sądzie! – krzyknął będąc już na zewnątrz. Chwile później wsiadł do limuzyny, która po niego podjechała.
- Nie masz się co martwić, on tylko tak straszy – Emily dotknęła mojego ramienia i uśmiechnęła się. W tym momencie podszedł do nas Zayn.
- Emily, chciałbym ci przedstawić mojego najlepszego przyjaciela. Zayn to Emily – chłopak uścisnął rękę dziewczyny i posłali sobie lekkie uśmiechy.
- Bardzo miło było Cię poznać, ale niestety muszę już iść, pa Harry – powiedziała dziewczyna i odeszła. Odprowadziłem ją wzrokiem , aż nie zniknęła za ścianą.
- … Harry! Słuchasz mnie?! – Zayn wydarł mi się do ucha.
- Co? Tak, znaczy nie. Sorry zamyśliłem się. O co pytałeś? – zapytałem się.
- Zamyśliłeś? Chyba zagapiłeś? Co ty wyprawiasz? Najpierw ta sprzeczka z Shan’em, ten taniec dzisiaj…i jeszcze o co Ci poszło z tym lalusiem?
- Przestań się czepiać. Dobrze wiesz, że Shan’e wczoraj przegiął, a co do tańca…widziałeś jak ona się rusza? Nie mogłem pozwolić, żeby ta blond pokraka ją podeptała. – skończyłem swój słowotok, i spojrzałem w oczy mojego przyjaciel, który wyczekiwał odpowiedzi na jeszcze jedno zadanie przez niego pytanie.  – A co do niego…to…zrobiłbyś to samo…on…na za dużo sobie pozwolił – dokończyłem w końcu to męczące zdanie.
- Dobra, nie ważne. Jesteś już duży, nie mogę Ci niczego zakazywać – uścisnęliśmy się jak bracia i wróciliśmy do pracy.

 Emily

- Emily wstawaj, dzisiaj szkoła – Dorotha zaczęła ściągać ze mnie kołdrę.
- No, już nie śpię – odpowiedziałam a kobieta tylko uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju. Po wczorajszy przyjęciu, ostatnią rzeczą na która miałam ochotę to szkoła…no ale jak mus to mus. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i w szlafroku weszłam do garderoby gdzie na pufie leżały już przygotowane przez Carrie rzeczy do ubrania.  Były to krótkie jeansowe spodenki, biała koszula z wywiniętymi rękawami i czarna skórzana kamizelka. Ubrałam się posłusznie w przygotowane ubrania i zeszłam na dół na śniadanie. W ogromnej jadalni przy stole siedzieli już moi rodzice i jak zwykle, rozmawiali przez telefon.
- Dzień dobry – przywitałam się nie oczekując odpowiedzi. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy rodzice odłożyli swoje komórki na stół.
- Witaj Emily – przywitała się mama, która zawsze zwracała się do mnie tak oficjalnym tonem. Uśmiechnęłam się do niej i taty i zaczęłam jeść przygotowane dla mnie jedzenie. – Chcielibyśmy Cię przeprosić, za naszą wczorajszą nieobecność na przyjęciu…. – zaczęła znów kobieta. Teraz pewnie, powie że w zamian za to że ich nie było kupili mi jakiś prezent. – Ale za to….mamy dla Ciebie wspaniały prezent – dodała po chwili i wstała z miejsca kierując się na dwór. Przewróciłam tylko oczami i wyszłam za nią i tatą. Na podjeździe stał czarny land rower, taki o który prosiłam ich już od bardzo dawna. Uściskałam ich i poszłam obejrzeć swój nowy samochód. Kiedy ja zachwycałam się swoim nowym nabytkiem, podszedł do mnie tata.
- Cieszę się, że Ci się podoba księżniczko. Jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego – mężczyzna pocałował mnie w policzek i odszedł. W przeciwieństwie do matki, wyszedł wczoraj z „ważnego spotkania”, i zadzwonił do mnie z życzeniami. Nie czekając dłużej, pobiegłam do domu po torbę z książkami i swoim nowym autem pojechałam do szkoły. Lekcje jak zwykle mi się dłużyły, ale to nic dziwnego jak nie ma z kim pogadać. W tej szkole, nie mam żadnych przyjaciół, ponieważ jest to placówka tylko dla dzieci „z lepszych sfer”. Czyli prościej mówiąc, chodzą tu sami fałszywi i okrutni ludzie.
**
Nareszcie koniec, właśnie zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji. Spakowałam swoje rzeczy do torby i skierowałam się w stronę parkingu. Wsiadałam do auta i pojechałam prosto do szkoły baletowej, w której za pół godziny miały się odbyć zajęcia.  Na miejsce dojechałam po 15 minutach. Weszłam do szatni i znów to samo…pełno zadufanych w sobie panienek, no cóż jeśli chcę robić to co kocham to musze tez cierpieć. W końcu nadszedł czas rozpoczęcia zajęć. Całą godzinę mogłam robić to co kocham….chociaż nie do końca. Pani Sasha, pochwaliła nas za dobrze wykonana robotę i wypuściła trochę wcześniej. Przechodząc przez korytarz zauważyłam, że ochroniarz szarpie się z jakaś dziewczyną.
- No to teraz policja sobie z Toba porozmawia….to jest poważna placówka, a nie miejsce dla takich…jak ty! – dziewczyna odwróciła się w moja stronę i dopiero teraz ją rozpoznałam. Miała na imię Danielle, i chodziła ze mną na zajęcia, świetnie tańczyła…ale jakoś nigdy z nią nie rozmawiałam. Nie wiem o co chodzi, ale postanowiłam pomóc tej dziewczynie.
- Danielle, tu jesteś! Szukam Cię po całej szkole! Gdzie ty byłaś? – dziewczyna nie za bardzo wiedział co ma zrobić.  – Dlaczego nie było Cię na zajęciach? – zapytałam i mrugnęłam do niej porozumiewawczo.
- Ten tu facet, nie chciał mnie wpuścić – zaczęła udawać rozkapryszona dziewczynę.
- Jak to? Proszę się wytłumaczyć! To moja kuzynka, wszyscy wiedzą że ma wstęp wolny do tej szkoły – podniosłam lekko głos.
- Przepraszam panienko, nie wiedziałem. W takim razie, może panienka wejść. Przepraszam jeszcze raz – mężczyzna ukłonił się i odszedł. Kiedy dziewczyna upewniła się że go nie ma zaczęła:
- Dzięki, uratowałaś mi skórę – uśmiechnęła się do mnie.
- Nie ma za co, a co się stało? – zapytałam lekko skołowana. A ona westchnęła tylko i powiedział, żebym poszła się przebrać a potem porozmawiamy. Dziesięć minut później szłyśmy już chodnikiem i Danielle opowiedział mi że, jej rodzice nie mają pieniędzy, żeby opłacić tą szkołę.  Nasz poprzedni ochroniarz, zawsze ją wpuszczał,  ale od kiedy go nie ma…po prostu nie miała jak przychodzić na zajęcia.
- Nie wiem jak mogę Ci się odwdzięczyć? Może poszłabyś ze mną do klubu dzisiaj? – zapytała po chwili ciszy.
- No nie wiem…- próbowałam się jakoś wymigać.
- Nie daj się prosić, to tu, niedaleko – powiedziała i pociągnęła mnie za sobą. Chwilę potem stałyśmy już przed wejściem do klubu, dziewczyna uśmiechnęła się do ochroniarza a ten bez problemu wpuścił nas do środka. Co jak co, ale na brak urody to nie mogła ona narzekać. Weszłyśmy do klubu i dopiero teraz dało się zauważyć jaki jest on ogromy.
- Chcesz coś do picia – zapytała się mnie Danielle. Pokiwałam tylko głową i dziewczyna zniknęła w tłumie.
- Emily? Co ty tutaj robisz? – obok mnie pojawił się Harry. Uścisnęłam go na przywitanie.
- Ciężko stwierdzić….jestem tu z … - zaczęłam
- Ty masz swoja cole, o poznałaś już Harrego – uśmiechnęła się brunetka.
- Ooo…widzę że Dragonsy mają nową tancereczkę. Uciekaj od nich dziewczyno póki jeszcze masz czas – nagle przed nami wyrósł wysoki blondyn z szarymi oczami. Kto to „dragonsy”, zastanawiał się w myślach.
- Czego chcesz Alex? – odezwał się Harry.
- Nie gorączkuj się tak, po prostu chciałem poznać wasza nową koleżankę.  – odpowiedział mu blondyn. – No to co mała, może pokarzesz nam jak tańczysz? – dobrze wiedziałam że chłopak właśnie wyzwał mnie na bitwę taneczną, nie raz bywałam w takich klubach z bratem.
- Jasne, czemu nie  - odpowiedziałam. Chłopak wbiegł na scenę i zapowiedział kolejna bitwę.
- Emily, chyba nie wiesz w co się wpakowałaś, tu….nie tańczy się baletu – Harry próbował wytłumaczyć mi rzecz oczywistą.
- Dam radę – uśmiechnęłam się do niego i weszłam na „scenę”, wokół której zebrało się mnóstwo ludzi. Z głośników zaczęły lecieć pierwsze nuty piosenki, jako że zostałam wyzwana powinnam zacząć. Po kolei wykonywałam świetnie znane mi kroki i ruchy…choć tak długo nie tańczyłam pamiętałam wszystko dokładnie. To się właśnie nazywa pasja. Chłopak, patrzył na mnie ze zdziwiona miną po czym sam zaczął tańczyć, niestety szło mu gorzej. Kiedy piosenka dobiegła końca, DJ kazał wybrać widowni zwycięzcę. Ku zaskoczeniu wszystkich, łączniee ze mną, wygrana przypadła właśnie mnie.
-  Wow, nie mówiłaś że potrafisz tak tańczyć – pierwszy podszedł do mnie Harry. A zaraz za nim jacyś ludzie, których widziałam pierwszy raz w życiu, jedyna osoba którą rozpoznała był Zayn, który tylko lekko się do mnie uśmiechnął.
- Bo nie pytałeś – zaśmiałam się.
- Byłaś świetna, totalnie go zmiażdżyłaś! – uradowana Danielle zaczęła mnie przytulać.
- Dziękuje, ale będę się już zbierać – pożegnałam się i odeszłam.
- Emily, poczekaj! Odprowadzę Cię  - Harry podbiegł do mnie i razem skierowaliśmy się do wyjścia.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to mamy rozdział 2, mam nadzieję że Wam się podoba. Dodałam go ze względu że dzisiaj są moje urodzinki! Mam nadzieję że Wam się spodoba. Do następnego, czyli po 10 kom.
Na moim drugim blogu, również kolejny rozdział <3 http://be-happy-every-day-and-night.blogspot.com/

10 komentarzy:

  1. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu ;) cudowny rozdział! Wszystkiego najlepszego kochana! ;) czekam na nn Ally xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na nn. Wszystkigo najlepszego !

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, nie mogłam się doczekać :-D
    Wszystkiego naj XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny:)
    Wszystkiego najlepszego !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie mogę wyjść z podziwu. Piszesz coraz lepiej. Rozdział jak zwykle cudowny, świetnie się czyta. Lubię jak w opowiadaniach jest poruszana tematyka tańca.
    Ostatnio u nas dodany jest nowy rozdział, więc zachęcam do czytania.
    Pozdrawiam Kate :)
    http://baby-let-me-be-your.blogspot.com/
    P.S. Z okazji urodzin życzę Ci wszystkiego czego sobie tylko zapragniesz i spełnienia najskrytszych marzeń :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy next? A ten rozdział jest po prostu świetny ;*** <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisz częściej. Prooosze ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. FAJNIE, NAPISZ JAKIŚ WRESZCIE BO CZEKAMY : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Dajesz kolejny... proooooosze ;*

    OdpowiedzUsuń